Turcja, przynajmniej jej część, zaliczana jest do krajów europejskich. Turcy od wielu lat starają się też jak najmocniej związać się z Europą. Niemniej jednak w kwestii kultury, tradycji znajdują się daleko od nas. Widać to choćby przy spożywaniu posiłków.
Europejski postęp?
Europejczykom wszędzie się śpieszy. Jesteśmy kulturą swoistego biegu i pędu. Jak najszybciej do pracy, jak najszybciej w pracy, jak najszybciej z pracy do domu. Europejczycy to też indywidualiści. Patrzymy na siebie i działamy dla siebie.
Cechy te widać na wielu polach naszego życia. W tym między innymi przy jedzeniu. Jemy, kiedy jest możliwość. Jemy śniadanie, przy komputerze, nie przerywając pracy. Obiad zjadamy w jakimś barze szybkiej obsługi po drodze do domu. Kolację spożywamy samotnie przed telewizorem, bo reszta rodziny ma swoje zajęcia. Wśród pracowników zaś dodatkowo często ukrywamy się z naszym jedzeniem, nie częstujemy, nie pokazujemy co mamy, bo nie wolno się chwalić, szpanować. Wszystko sprowadza się do tego, że jemy szybko i samotnie.
Turecka sofra
Piękno Tureckiej kultury spożywania posiłków polega na jej „zacofaniu”. Coś co jeszcze 50 lat temu w Polsce było normą u nich nadal jest podtrzymywaną tradycją. W Turcji posiłek jest pewnego rodzaju celebrą. Nie je się go samotnie. Gdy przychodzi pora kolacji, obiadu czy śniadania ludzie zbierają się razem i zasiadają do wspólnego stołu zwanego „sofra”. Można by powiedzieć, że my tak nie robimy, bo nie mamy czasu, bo jesteśmy w pracy. Nie jest to jednak usprawiedliwienie. Tam każdy ma czas. Wystarczy spojrzeć na to co dzieje się podczas posiłków w pracy, w biurze, fabryce lub na bazarach. Sofra bowiem to nie stół czy blat. To każde miejsce, przy którym ludzie wspólnie jedzą posiłek. W firmie może to być kawałek biurka, z które ktoś obrusem, może być nawet krzesło przykryte kawałkiem gazety. Właśnie wokół takiej sofry zbierają się ludzie.
Wspólny gar
Oglądając filmy historyczne nieraz zobaczymy, że w Polsce całe rodziny, jeszcze na początku XX wieku na wsiach jadły z jednej misy, z wspólnego gara. W Turcji ten zwyczaj w lekko zmodyfikowanej formie zachował się do dnia dzisiejszego. Nad Dardanelem praktycznie nikt nie przynosi sobie gotowego jedzenia do pracy. W momencie przerwy śniadaniowej ludzie spotykają się przy sofrze. Ktoś przyniesie chleb, ktoś inny mięso, warzywa, owoce czy inne smakołyki. Tureckie śniadanie w pracy, to wspólne składkowe śniadanie. Każdy przynosi coś i daje do wspólnego „gara”. „Gara”, który często jest garem nawet w rzeczywistości. Posiłki, np. dania obiadowe, przygotowywane są w misach, z których każdy bierze po kęsie. Do wybierania posiłku służy przeważnie ekmek, rodzaj miękkiego delikatnego pieczywa, będący łyżką i widelcem w jednym. Rwie się go na części i za ich pomocą nabiera z mis, talerzy z jedzeniem.
Nie zostaniesz sam
Kolejnym wspaniałym elementem tureckiej kultury przy stole jest otwartość. Nie jest tak jak w Europie, że każdy zaszywa się gdzieś ze swoją kanapką. Tam zaproszą Cię do stołu, poczęstują, choć sami nieraz mogą mieć niewiele. Jak wspominaliśmy, wspólne jedzenie to cześć tradycji. Tradycji, która ma zacieśniać i podtrzymywać więzy w grupie. To czas, który należy spędzać razem, rozmawiać, śmiać się i celebrować. Dlatego posiłek ma tam dużo większe znaczenie niż u nas obecnie.
Będąc więc w Turcji, warto zapoznać się nie tylko z ich kuchnią, ale i zwyczajami podczas posiłków, zasiadając wspólnie z Turkami, do jednego z nich. Wszystko to by poznać ludzi i poczuć część tej dawno zapomnianej przez nas atmosfery i zobaczyć, że coś co z początku mogło wydać nam się zacofane wcale takie nie jest. Warto też zadać sobie i drugie pytanie, czy nas postęp, zerwanie z tradycją wspólnego jedzenia posiłków jest faktycznie postępem? A może to nasze zdziczenie?
Pomysł na materiał poddała Mr. Hash producent kebabu z woj. Opolskiego
Dodaj komentarz