Dni stają się coraz krótsze, termometry nad ranem wskazują ledwie kilka stopni. To znak, że nadchodzi zima. My na słoty i śniegi wyciągniemy wysokie buty i grube kurtki, zaczniemy łykać witamy i środki przeciwgrypowe. Podczas tych przygotowań zadbajmy jednak nie tylko o siebie, ale i nasz samochodów.
Wielu kierowców przygotowania do sezonu zimowego zostawia na ostatni moment. Z jednej strony ma to pewien sens. Od paru lat nie wiemy bowiem, kiedy i czy zima przyjdzie od naszego kraju. Niestety wraz z pierwszymi przymrozkami i opadami śniegu, kierowcy są często niemniej zaskoczeni od drogowców. W efekcie czego cierpi nasza kieszeń i duma, gdy zamiast własnym samochodem musimy jechać do pracy autobusem lub taksówką. Jak temu zaradzić?
Ogumienie
Opony zimowe to podstawa. Koła to jedyny element samochodu, który styka się z podłożem. Musimy więc zapewnić, by powierzchnia tego styku była jak najlepsza. Opony zimowe dzięki specjalnej fakturze bieżnika lepiej odprowadzają wodę i błoto pośniegowe, niż opony letnie i całoroczne. Dzięki temu mamy znaczenie lepszą przyczepność na pokrytych „paciają” drogach i na tych całkowicie ośnieżonych. Opony zimowe to jednak nie tylko i wyłącznie inna faktura bieżnika, to też odmienny skład gumy. Do produkcji opon zimowych stosuje się miększe mieszanki. Czemu? Niska temperatura utwardza opony letnie, powodując spadek ich właściwości jezdnych. Dlatego też, gdy temperatura w dzień oscyluje w granicach kilku stopni można spokojnie zakładać opony zimowe.
Drzwi i okna
Nic nam w zimie po samochodzie, jeśli nie będziemy się w stanie do niego dostać. Większość elementów gumowych, takich jak uszczelki przy niskich temperaturach ma tendencję do przymarzania do metalu. Oznaczać to może spore problemy z otwarciem drzwi samochodu. Wszystko to zaś za sprawą, wody/wilgoci, która znajdowała się na uszczelkach. Próby siłowego dostania się do środka, przeważnie zakończą się powodzeniem, niestety takie otwarcie może skończyć się uszkodzeniem, naderwaniem uszczelek.
Osobnym problemem są tutaj zamki w drzwiach. Jeśli znajdzie się w nich woda nie przekręcimy kluczyka. W tym wypadku jednak nie warto się siłować. Najlepiej mieć przy sobie specjalny odmrażacz do zamków, który nie tylko pozwoli nam obrócić kluczem, ale też usunie wodę z zamka.
Taki odmrażacz powinniśmy trzymać przy sobie, najlepiej razem z kluczami. Bardzo często bowiem, odmrażacz mamy, ale zamknięty wewnątrz samochodu.
Paliwo
Sprawą bardzo ważną, zwłaszcza dla kierowców diesli, to paliwo
w okresie zimowym. W przypadku dużych mrozów, takich
powyżej -10 stopni, z oleju napędowego może wytrącać się parafina. Efektem tego jest zgęstnienie paliwa, które w sytuacjach krytycznych, zaczyna przyjmować konsystencję kisielu. Z tak gęstym olejem napędowym nie poradzi sobie żaden silnik. Dlatego, jeśli chcemy by nasz pojazd nie został unieruchomiony przez zbyt niskie temperatury, skorzystajmy z ropy lepszej jakości. Tankowanie droższego paliwa na stacji benzynowej może wcale nie okazać się dla nas takie drogie. Po pierwszej, na lepszym paliwie przejedziemy więcej kilometrów na jednym litrze, co rekompensuje jego nieco wyższy koszt. Po drugie obojętnie, ile paliwa byśmy nie zatankowali i tak będzie ono tańsze od zamówienia taksówki na kilkudziesięciokilometrowy kurs do pracy.
W przypadku silników benzynowych i tych przerobionych na
gaz sprawa nie wygląda tak, źle. Niemniej jednak dobrej jakości
paliwo przy niskich temperaturach to łatwiejszy zapłon silnika,
jego bardziej równa praca i większa niezawodność.
Silnik
Na sam koniec zostawiliśmy najważniejsze. Silnik. Przed porą mrozów i śniegów, warto mu się należycie przyjrzeć.
Po pierwsze zwróćmy uwagę na wszystkie płyny. Płyn do chłodnicy i do spryskiwaczy powinny mieć odpowiednio niską temperaturę krzepnięcia (około -35 stopni). Jest to to tyle ważne, że zamarzające płyny zwiększają swoją objętość przez co mogą uszkodzić pompy, uszczelki, przewody, dysze, chłodnice itd. Ponadto silnik pozbawiony odpowiedniego chłodzenia może bardzo szybko ulec uszkodzeniu.
Olej, podobnie jak ropa w baku, w przypadku niskich temperatur potrafi zgęstnieć. Dlatego dobrze przez rozpoczęciem sezonu zimowego wymienić go na nowy lub przynajmniej sprawdzić jego poziom, tak by wskazywał zalecaną przez producenta samochodu ilość.
Osobnym tematem jest największe, zimowe utrapienie wielu kierowców- akumulator. Jeśli nie pokonujemy długich tras, a jedynie krótkie odcinki, istnieje spore prawdopodobieństwo, że podczas jazdy nie zdoła nam się w pełni naładować. Słabo naładowany akumulator+ duże mrozy = spacer na przystanek MZK, no chyba, że mamy kogoś, kto „poratuje” nas prądem. Warto pamiętać, że nowoczesnych samochodów nie można odpalać, na „popych” istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo uszkodzenia pewnych newralgicznych podzespołów. Warto więc, wrzucić do naszego bagażnika kable rozruchowe.
Sprawdźmy też świece zapłonowe, żarowe i kable do tych świec prowadzące. Wszelkie przejawy zużycia, brudu na nich osiadłego właśnie w okresie zimowym, mogą stanowić powód unieruchomienia naszego pojazdu.
Człowiek
Na sam koniec należy sprawdzić najważniejszy element całego zestawu. Kierowcę. To on musi pamiętać, że odpowiada za zdrowie i życie nie tylko swoje, ale i innych użytkowników ruchu. Wiemy, że brzmi to bardzo górnolotnie. Niestety wielu kierowców zapomina, że przy temperaturach oscylujących w granicach 0 stopni Celsjusza, to że pod domem jest +2 nie oznacza, że 5 kilometrów dalej, w małym obniżeniu terenu, czy na wiadukcie nie będzie już -2. Co roku, takie chwile zapomnienia doprowadzają do setek kolizji i wypadków. Co ważne równie niebezpieczne co śnieg i lud są mokre liście leżące na drogach w okolicach parków czy lasów.
Na koniec pamiętajmy by zwracać baczną uwagę na wszystko co się dzieje do około nas. Bo to, że my uważamy i przestrzegamy przepisów nie oznacza, że będą to robić inni.
Dodaj komentarz