Biznes/finanse

Kiedy możemy powiedzieć pracodawcy NIE?

Każdy miał przynajmniej raz taki moment, w którym chciał powiedzieć pracodawcy „NIE”. W większości przypadków, jawne sprzeciwienie się szefowi rzadko kiedy kończy się dobrze, ale są sytuacje w których możemy to zrobić praktycznie bez konsekwencji.

 

Możemy wskazać 5 podstawowych przypadków. Wszystkie mają swoje umocowanie w przepisach BHP, Prawa Pracy a nawet kodeksie karnym i cywilnym. Dlatego też ewentualne wyciągniecie konsekwencji przez pracodawcę za nasze „Nie” może skończyć się dla niego sprawą sądową.

Nie wolno łamać prawa

Pierwszą sytuacją, w której nie tyle możemy, ale nawet musimy powiedzieć „nie” jest moment, gdy jesteśmy proszeni w wykonanie polecenia niezgodnego z prawem. Mówiąc inaczej, pracodawca nie może wymagać od nas tego byśmy złamali prawo, nie może wydać nam poleceń narażających nas na odpowiedzialność karną, a co za tym idzie jeśli takiego polecenia nie wykonamy, nie może podjąć żadnych kroków dyscyplinarnych. Ponadto w wielu przypadkach, takie nawoływanie do popełnienia przestępstwa powinno być przez samych pracowników zgłaszane do odpowiednich organów ścigania.
Sytuacje takie mogą mieć różne podłoże. Może to być np. prośba o „kreatywną księgowość” i fałszowanie dokumentów w biurze. W firmie transportowej będzie to na przykład zmuszanie pracownika by poruszał się samochodem, na którego nie ma uprawnień lub celowe nakazanie przeładowania pojazdu.

Gdy wykonanie polecenia zagraża życiu lub zdrowiu osoby je wykonującej lub osób w jej otoczeniu

Tutaj sytuacja z pozoru wydaje się dość prosta, wszystko jednak zależy od skali naruszenia zasad BHP.
W teorii przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy jasno określają warunki pracy, wymagania i szkolenia jakie obowiązują zarówno pracownika i pracodawcę. W praktyce, zawiłość przepisów i rozbieżne interpretacje często pozostawiają pole do nadużyć.
Niemniej jednak to do pracodawcy należy zapewnienie odpowiednich, czyli bezpiecznych i higienicznych warunków pracy dla pracownika. W takiej sytuacji, gdy warunki pracy stwarzają bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia, można odmówić wykonywania pracy. Wartym wspomnienia jest fakt, że za okres ten pracownikowi należy się wynagrodzenie. Pracownik może powrócić do miejsca pracy dopiero po usunięciu zagrożenia. Przepis tez z wiadomych przyczyn nie przysługuje policjantom, wojskowym, strażakom i itp. grupom zawodowym.

Gdy nasz stan psychofizyczny stwarzałby zagrożenie

Sprawa związana z tym punktem z jednej strony jest prosta, z drugiej może być różnie interpretowana. Punkt ten dotyczy sytuacji zagrożenia życia i zdrowia pracownika, jak i osób w jego otoczeniu. Chodzi tu o sytuację, w której z jakiś względów kondycja psychofizyczna pracownika może nieść negatywne konsekwencje dla wykonywanej przez niego pracy. Nie jest niestety tak, że dotyczy to każdego. Ministerstwo Pracy i Polityki społecznej stworzyło w 1996 roku specjalną listę zawodów i prac wymagających odpowiedniej sprawności psychofizycznej.
Dla przykładu pilot samolotu, z wysoką gorączką lub w głębokiej depresji nie powinien latać maszyną pełną pasażerów. To samo tyczy się maszynistów lub kierowców autobusów.
W takiej sytuacji pracownik powinien najpierw poinformować swojego pracodawcę o tym, iż zamierza przerwać pracę a dopiero potem po uzgodnieniu z kierownikiem ją przerwać. Ponadto w tym wypadku za okres przerwy zatrudnionemu nie należy się wynagrodzenie, z racji tego, że stan psychofizyczny jest subiektywny (chyba że przerwiemy pracę, a po wizycie u lekarza otrzymamy L4).

 

Gdy polecenie jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego

Chyba najbardziej płynna kategoria w zestawieniu. W teorii, mówi ona, że pracownik może odmówić pracodawcy wykonywania określonych czynności w sytuacji, gdy te naruszają zasady współżycia społecznego. W praktyce ciężko wskazać jednoznaczne przykłady. Taką skrajną symulacją, mogłoby być wezwanie do pracy w dniu swojego ślubu lub nakazanie wykonywania ciągłych nadgodzin, gdy sami opiekujemy się małym kilkuletnim dzieckiem. Niemniej jednak wszystko to są sprawy dość delikatne i niejasne z powodu problemów definicyjnych.

 

Gdy polecenie pracodawcy jest niezgodne z naszą umową o pracę

Podpisując jakąkolwiek umowę o pracę, obojętnie czy jest to umowa o dzieło czy o pracę na czas nieokreślony, zobowiązujemy się w niej do wykonywania odpowiednich czynności, za które będziemy otrzymywać wynagrodzenie.  Oznacza to, że pracodawca nie może od nas wymagać wykonywania zadań nie związanych w żaden sposób z naszą pracą ze względu na zapisy umowy, jak i na kwalifikacje zatrudnionego.
W praktyce oznacza to, że główny księgowy nie może zostać zmuszony do pełnienia funkcji palacza CO w firmie, jeśli nie ma żadnych zapisów w umowie na ten temat.
Od tej zasady istnieją jednak dwa wyjątki i oba są umocowane prawnie.
Pierwszy z nich mówi powierzeniu pracownikowi innej pracy w razie uzasadnionej potrzeby pracodawcy. Nie może to jednak trwać dłużej niż trzy miesiące, nie może wiązać się z obniżeniem dochodów pracownika i musi być zgodna z kwalifikacjami zatrudnionego. Dla przykładu jest to przeniesienie pracownika produkcji na inną maszynę, gdyż pracująca na tym stanowisku osoba przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Inną klauzulą wyłączenia jest przestój firmy, w tym czasie pracodawca może też zlecić pracownikowi inne zadania.

 

Jak widać, nie jest tak, że pracownik musi całkowicie podporządkować się woli pracodawcy. Istnieją sytuację, w których może on spokojnie powiedzieć „Nie” bez obaw o swoje zatrudnienie. Stoją bowiem za nim przepisy prawa pracy, bhp a czasem nawet kodeks karny i cywilny. Niemniej jednak warto pamiętać, by z tych możliwości korzystać tylko w ściśle określonych warunkach. Nie jest to bowiem szansa na dodatkowe dni wolnego.

W artykule pomogła firma oferująca szkolenia bhp Opole – Lex Labor

Dodaj komentarz

Kliknij, aby dodać komentarz